.............................................................................. NOSCE TE IPSUM! - POZNAJ SAMEGO SIEBIE! ......................................................

Dziennik podróży periegety z Wyspy Muz

Szukam w słowach Słowa, a w ludziach człowieka...

Obcowanie ze sztuką przypomina podróże do Odległych Krain. Historycy i krytycy sztuki piszą specjalistyczne „przewodniki”, teoretycy sztuki wydają „słowniki”, a Ja prowadzę prywatny „dziennik”, będący odmianą periegezy, w którym zdaję relacje z moich wędrówek po Krainie Sztuki.

Wymienieni wcześniej badacze przyjmują nieco inną perspektywę niż Ja i muszą – w przeciwieństwie do mnie – wystrzegać się subiektywizmu, ale nasze ścieżki często się przecinają, gdyż interesuje nas ten sam przedmiot (dzieło sztuki) i opisujemy ten sam świat: Świat Sztuki.

Z racji wyuczonego zawodu jestem przygotowana do bycia znawcą, do opisywania nowych zjawisk i tropienia powiązań na mapie zdarzeń artystycznych, ale w moich bezpośrednich kontaktach ze sztuką przeważa postawa poszukiwacza wartości. Jako wytrwały łowca Prawdy, Dobra i Piękna staram się dystansować do posiadanej wiedzy i patrzeć na dzieło sztuki przede wszystkim jako na nosiciela wartości, a dopiero później jako na reprezentanta grupy zjawisk. Sieć relacji łączących dzieło z innymi dziełami interesuje mnie także, ale na pierwsze miejsce zawsze wysuwa się sfera idei i wartości, których dzieło jest ucieleśnieniem.

W uprawianie wolnego zawodu wpisane jest zmaganie się z wieloma przeciwnościami. Z presją finansową, nieprzyjaznością środowisk posiadających monopol na zajmowanie się kulturą, nieprzychylnością instytucji i utrudnionym dostępem do dzieł sztuki. To ogranicza swobodę twórczą i krępuje wolność słowa, prowadząc czasem do zawodowego wyczerpania i zniechęcenia. Dlatego kulturoznawcy pozostaje niekiedy tylko jedno - porzucenie zawodu i zajmowanie się sztuką dla własnej przyjemności. Najlepiej, gdy udaje się połączyć te dwie postawy: badacza i miłośnika sztuki. Wtedy wykonywany zawód staje się życiową pasją, której można poświęcić się bez reszty - bez nieustannego troszczenia się o chleb powszedni, bez podchlebiania się mecenasom i kłaniania ideologiom.

Nie zajmuję się sztuką zawodowo [1], więc może być ona dla mnie fascynującą przygodą i celem samym w sobie (źródłem estetycznych przeżyć), a nie także lub wyłącznie środkiem do celu – sposobem na utrzymanie się na nieprzychylnym i trudnym dla humanisty rynku pracy. Moje serce może swobodnie podążać za Prawdą, Dobrem i Pięknem a słowo służyć odkrywaniu i wskazywaniu wartości. Zadaniem kulturoznawcy nie jest bezkrytyczna promocja wszystkiego co pretenduje do miana sztuki (za pieniądze mecenasa) ani bycie tubą ideologii (dla pieniędzy), lecz wydobywanie z wysypiska zjawisk tego, co wartościowe artystycznie, estetycznie i etycznie, co zachwyca formą, duchowo ubogaca i uwrażliwia, co sprawia, że otwieramy się nie tylko na świat sztuki, ale i na drugiego człowieka. Na ludziach pióra spoczywa szczególna odpowiedzialność za słowo. Jak zauważył C.K. Norwid  "piękne, nie jest to (...) co się podoba dziś, lub podobało, lecz, co się winno podobać; (...) I to, co dobre, nie jest, z czym przyjemniej, lecz, co ulepsza". [2]

Sztuka to wspaniały gmach, który wyrasta na gruncie wielu dziedzin ludzkiej działalności oraz fascynujące z punktu widzenia antropologa miejsce, gdzie spotykają się różne dyscypliny zajmujące się człowiekiem. Sztuka stanowi zatem pewną uniwersalną przestrzeń pełną luster, która odbija w sobie i całą rzeczywistość, i zanurzonego w niej człowieka. Nie jest więc oderwana od realności, jak sądzą niektórzy, marginalizując tym samym jej rolę, lecz mocno w niej zakorzeniona. Jej ośrodkiem i celem jest zawsze człowiek oraz stwarzany przez niego świat. Sztuka pozwala nam nie tylko odbywać podróże w czasie i odkrywać inne, niekiedy wymarłe już cywilizacje, ale także lepiej poznać i zrozumieć nas samych.

Zebrane tu teksty są świadectwem moich osobistych spotkań ze sztuką, ale także są zachętą do odbywania własnych podróży do Krainy Sztuki. Sztuka nie jest hermetycznym światem, do którego mają wstęp tylko znawcy (badacze sztuki) i wybrańcy Muz (artyści). Wbrew potocznym opiniom każdy z nas ma kompetencje do tego, aby czytać i rozumieć dzieła sztuki, aby podjąć dialog z twórcą.

Twórców od odbiorców często dzielą przepaść niezrozumienia i mury uprzedzeń. A przecież u źródeł wszelkiej twórczości można odnaleźć przejmującą tęsknotę za  – jak to pięknie ujął Bruno Schulz –  bliskością pokrewnego człowieka [3]. Nikt nie tworzy zatem tylko dla siebie a wszelka sztuka jest w istocie niczym innym jak formą dialogu z drugą osobą. Partnerem i adresatem tego dialogu może być "ja" twórcy, inny człowiek lub Transcendecja.

Moim skromnym zadaniem jest przecieranie ścieżek porozumienia między twórcą, a odbiorcą oraz wskazywanie miejsc na kontynencie sztuki, które warto odwiedzić. Nie jestem wprawdzie twórcą, i nie mam nawet takich ambicji, ale już sam fakt, że dzielę się z innymi swoimi przemyśleniami, i piszę teksty o sztuce, jest wyrazem wspomnianej wcześniej potrzeby bliskości z pokrewnymi mi ludźmi, dla których sztuka jest nie tylko chlebem powszednim, lecz pokarmem duszy – światłem i sensem życia.


Joanna Turek - periegeta z Wyspy Muz




[1] Kiedyś miałam żal do bogów Olimpu, że skazali mnie na tułaczy los Odyseusza, że nie mogę żyć i pracować w Itace – służyć mojej Ukochanej Ojczyźnie Sztuce. Trudno jednak przeciwstawiać się wyrokom boskim, które są nieubłagane i surowe. Nie oglądam się już zatem za siebie i z pokorą dżwigam mój wygnańczy los. Od tamtego czasu jestem tylko periegetą – samotnym wędrowcem z Wyspy Muz. Tam jest teraz moja nowa Ojczyzna. Dzięki niej mogę przynajmniej oddychać sztuką i pisać o niej, poświęcając na to mój wolny czas, ulotne chwile wykradane codzienności, pożerającej łapczywie nasze życie dzień po dniu.
[2] C. K. Norwid, Promethidion. Podkreślenie w tekście - J.T.
[3] "Potrzebny mi jest towarzysz. Potrzebna mi jest bliskość pokrewnego człowieka." – B. Schulz. Wyimek z listu do Tadeusza i Zofii Brezów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz